„Minie z czasem”, „potrzebujesz czasu”, „daj sobie czas”, ” z czasem wszystko się ułoży”, „czas leczy rany” – zapewne nieraz słyszeliście tego typu rady. Przypisujemy pojęciu czasu ogromną rolę, pokładamy w nim nadzieję. Zachęcam Was do refleksji nad leczeniem ran przez czas. Czy to prawda? Czy nasze emocjonalne rany goją się dzięki uzdrawiającemu działaniu czasu i błogiej bezczynności? Posłuży ku temu przypowieść terapeutyczna autorstwa Iriny Sieminoj.

W głębi wszyscy jesteśmy dziećmi i bardzo lubimy bajki i opowiadania. Zapadają one wyjątkowo w naszej pamięci. Abstrakcyjne postaci i dialogi przemawiają do wyobraźni i skłaniają do przemyśleń. Poniżej znajdziecie jedną z nich – na motywach opowiadania Iriny Sieminoj (z rosyjskiego przełożyła Inga Zawadzka).

Bajka „Minie z czasem?”. O leczniczym działaniu czasu

„- Czas! Czaaas!!! Gdzie jest ten cholerny czas?!!
– Jestem. To ja, Czas. Czego wrzeszczysz?
– Jak to – czego wrzeszczę?! Dlaczego mnie nie leczysz?
– Ja??? A z jakiej racji? Czy ja jestem lekarz jakiś czy co?
– Dusza mi się rozlatuje! Serce mi pęka! Na kawałki!
– No to może pozamiatam… Sama mogłabyś po sobie posprzątać, ale co tam. Widzisz, czysto, żadnych kawałków, no to biegnę dalej.
– Dokąd to??? Dokąd? A w środku?
– Co – w środku?
– W środku też trzeba posprzątać! Przecież mam duszę zranioną!
No to lecz sobie swoją duszę!
– A ty? Przecież wszyscy mówią, że Czas leczy rany…
– Kłamią. Albo się mylą. Czas posypuje piaskiem, pokrywa kurzem. Trochę przysypię, żeby nie było widać… Ale tam, pod spodem rana zostaje. I zapalenie czasem też się może wdać, nic przyjemnego.
– Ale przecież musisz to jakoś leczyć…
– Jak, powiedz mi proszę, jak??? Aspiryną? Maścią? Lewatywą? Jak mam leczyć?
– Nie wiem – zacierać wspomnienia… wyzwalać… rozpuszczać ciężar przeszłości… zmazywać stare urazy… Czyż nie?
Ale z was lenie, kochani ludzie! Ciągle czekacie, aż ktoś przyjdzie i wszystko za was zrobi. Dlaczego sama nie spróbujesz?
– Co mam spróbować?
Wyzwolić się… rozpuścić ciężar przeszłości… zmazać stare urazy… Jednym słowem – wykorzystać Czas, to znaczy mnie, maksymalnie korzystnie dla siebie. Pogrzebać w sobie, duszę uporządkować…
– Co ty gadasz! To boli! Jak mam tam grzebać, jak tam ciągle świeża rana krwawi!
– Wiesz co? Krwawią tylko te rany, którym nie dajesz spokoju. Szarpiesz je ciągle, rozdrapujesz. Po co sobie te rany otwierasz?
– Ja? Same się rozdrapują!
Samo nic się nie dzieje. Zawsze jest jakiś ktoś, kto coś robi. Albo nie robi. Brak działania to też działanie. Co robisz, żeby wyleczyć swoje rany?
– Staram się o tym nie myśleć, nie przypominać sobie. Nie dopuszczam do siebie żadnych takich sytuacji. Nie zakochuję się. Bo to miłość mnie tak zraniła! Miłość boli!
– To nie miłość boli, tylko twoja rana boli. Pewnie ją zanieczyszczasz urazami?
– Wcale nie! Dawno już zapomniałam i wybaczyłam!
– Kłamiesz. Gdybyś wybaczyła, to by nie bolało. Skoro boli to znaczy, że wrzód się zrobił, złość w nim kipi na siebie i na innych, a pewnie i jedno i drugie. Czasu nie oszukasz. Ja wszystko widzę.
– Ale jak mogę wybaczyć zdradę? Przecież to było!
– No właśnie. BYŁO. Było i zostało tam, w przeszłości. A ty jesteś już tutaj. Tutaj jest inaczej, ty też jesteś już inna.


Przeczytaj również: Rozalia i Trufel. Przypowieść terapeutyczna o miłości i szczęściu.


– A pamięć? Co mam z nią zrobić?
– A po co masz coś z nią robić??? Pamięć po to jest ci dana, żebyś po raz drugi nie nadepnęła na te same grabie. Żeby tym razem było inaczej. Po co ci doświadczenie było dane??? Sprezentowane???
– Powiedzmy, że masz rację… a gdzie mam, według ciebie, podziać cały ten bagaż? Zdrady, rozstania, kłamstwa, oszczerstwa? Przecież to cały czas wyziera z przeszłości, wypełza!
– Po to właśnie wypełza, żeby je uporządkować, przeanalizować i puścić wolno. Przestań się wreszcie obrażać. Urazy są jak sól na ranę, nie pozwalają się zagoić, jątrzą.
– Jak mam się nie obrażać, kiedy to boli?
Boli, bo trafiło w czułe miejsce. Gdyby to ciebie nie dotyczyło, to by się odbiło jak groch od ściany.
– Zdrada ma się odbić jak groch???
– Zdrada też. Bo zdrada nie istnieje.
– Jak to nie istnieje?
– A tak to. Po prostu czyjeś wybory ci się nie podobają, są dla ciebie niewygodne, niekorzystne, nieprzyjemne, no to stoisz pośrodku i wrzeszczysz „Zdradzili mnie!” A tak naprawdę, to tylko zabrali zabawkę.
– Poczekaj, to nie jest takie proste! „Zabawkę”??? A jeśli pół życia poświęciłam na tę zabawkę, to co?
– A kto ci kazał? Przecież z czasem wszystko się zmienia, jedno odpływa, inne przypływa… Czas jest zmienny. I świat jest zmienny. Ponieważ ja jestem właśnie jedną z charakterystycznych cech świata.
– I co z tego wynika?
– Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu. Nigdy nie mów „chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się”. To niebezpieczne zjawisko – zatrzymywanie chwil. Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.
– Co za bzdury! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył? Powinnam mu dziękować za ból?
Nikt nikomu nic nie powinien. Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz – tak postąpisz.
– Słuchaj, Czas, a to prawda, że nie leczysz? Bo wiesz, już mi trochę lżej…
– To dlatego, że już sobie sama rozłożyłaś co nieco po półkach. Jak w sklepie. A raczej – jak w muzeum krajoznawczym. Ja tu jestem przewodnikiem. „Zwróćcie uwagę, mili państwo, w tej witrynie leżą starożytne Urazy, dosłownie sprzed nowej ery. Wydobyte prawie w całości, zasuszone, sklasyfikowane, przekazane do muzeum w darze. A tu możecie obejrzeć Naczynie Żalu, obecnie puste, ale znalezione z zawartością prawie po brzegi. Na lewo wizerunek koszmarnego stworzenia, które w swoim czasie gnieździło się w okolicach ludzkiego kręgosłupa – to Poczucie Winy. Teraz to truchło jest własnością muzeum. Następna sala. Portrety Strasznych Zdrajców, jak widzicie, nie ma ich zbyt wielu, a ostatni był bardzo dawno temu, ponieważ dynastia zaczęła wygasać po Pierwszej Pozytywnej Rewolucji”. I tak dalej. A nad wejściem znajduje się portret założyciela, sponsora i właściciela muzeum. Twój portret. W złoconych ramach. Jak ci się podoba?
– Hej, Czas, jesteś kreatywny i zabawny.
– No pewnie. Jakbym nie był, to bym z wami, ludźmi, długo nie pociągnął.
– To powiadasz, że niepotrzebnie te urazy zbieramy, chowamy, pielęgnujemy?
– Niepotrzebnie. Po co ci taki zapas bomb zegarowych z opóźnionym zapłonem. A promieniują lepiej, niż bomba atomowa, całe życie potrafią zatruć. Czas się uwolnić.
– Osad jakiś mi został… zła jestem… na siebie, że cię wcześniej nie spytałam.
– Osad to Osąd, sprytnie się kamufluje. Przestań się osądzać. Na wszystko przychodzi Czas. Widocznie nie było wcześniej gotowości, dopiero teraz dojrzałaś. Dobra, pogadaliśmy sobie, a ja już muszę w drogę. Ktoś mnie znowu woła, pewnie następny, dla którego Czas się zatrzymał.
– Dziękuję. Na czasie ta rozmowa była. W samą porę. Bo przedtem głupot jakichś sobie napchałam do głowy…
– To nic, to przejdzie. Głupota z czasem przechodzi…”.

Przypowieść terapeutyczna – bajka z przesłaniem

Byłoby cudownie, gdyby jedynie sam upływ czasu mógł leczyć rany emocjonalne. Jednak czas nas cudownie nie uzdrawia, tylko daje okazję do nabycia dystansu do tego co nam się przytrafia, do akceptacji dla sytuacji, których być może nie rozumiemy… Ale i to nie dzieje się samoistnie, a przychodzi przez doświadczenia, z których się uczymy. Czas sprzyja gromadzeniu doświadczenia. W zaskakujący sposób jest powiązany z mądrością. Ułatwia podejmowanie trudnych decyzji. Pozwala dokonać się procesowi zmiany, żałoby, straty. Ułatwia i umożliwia leczenie się ran emocjonalnych, jednak przy aktywnym udziale danej osoby.

W zanadrzu posiadam jeszcze więcej opowiadań Iriny Sieminoj, które dają do myślenia i którymi chętnie podzielę się z czytelnikami. Będą one sukcesywnie publikowane na Psychologgerze, także zachęcam do obserwacji bloga i kanałów Psychologgera w social mediach!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *